naukowo o mikrobach i człowieku
 
mikrobiomy

Robynne Chutkan „Dobre bakterie”

O ile zagraniczne wydawnictwa i księgarnie przeżywają od dłuższego już czasu wysyp mikrobiomowych książek, o tyle nasze, rodzime tereny w tym względzie specjalnie nie grzeszą. Tytułów poświęconych stricte tematowi flory fizjologicznej człowieka mamy – my, Polscy czytelnicy – dokładnie 4, z czego większość wydane na przestrzeni ostatniego roku. Myślę, że i ten trend powoli ulegnie zmianie i będzie nam dane nacieszyć się możliwością wybierania, wertowania, zaczytywania się pełną biblioteczką w dziale poświęconym mikrobiomowi. Tymczasem… tymczasem trafiła w moje ręce nowa pozycja wraz z propozycją zrecenzowania jej. A więc, do dzieła! [tekst opatrzony cudzysłowem jest cytatem fragmentów książki]

„Częstemycie skraca życie”

Któż z nas z satysfakcją nie uskuteczniał tej metody w dzieciństwie, pomimo notorycznych próśb mam i babć: Marsz do łazienki! Umyj ręce! Wyszoruj zęby! Obetnij paznokcie! Posprzątaj pokój! Znamy to, prawda? Podobnie jak inną starą jak świat zasadę, że dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe 😉

Robynne Chutkan w swojej książce „Dobre bakterie” proponuje małą podróż do szczenięcych lat – żyj brudniej, jedz czyściej to recepta, która ma pomóc nam zachować względną równowagę między przestrzeganiem odpowiedniej higieny a nadmiernym dążeniem do pozbywania się wszystkiego co brudne i – nie daj Boże – żyje! Dlaczego? Z kilku powodów.

„Dobre bakterie” zwracają uwagę na trzy aspekty:

  • „typowa zachodnia dieta oraz przesadnie sterylny styl życia prowadzą do ich częściowego wyginięcia”,
  • „rola owych bakterii w naszym organizmie jest nie do przecenienia”,
  • zaburzenie homeostazy człowiek-mikrobiom może wiązać się z różnymi problemami zdrowotnymi.

Niezbyt fajnie, prawda? Na szczęście nie ma sytuacji bez wyjścia, a przynajmniej warto spróbować – jak zachęca Robynne – wprowadzić odpowiednie zmiany w swoim trybie życia, w odżywianiu i nawykach.

Książka ma formę poradnika, pisana jest przejrzystym, zrozumiałym językiem, nie stroni od anegdot i poczucia humoru, czyta się ją szybko i lekko. Każdy z działów – a  jest ich 4 – porusza inną kwestię, choć razem tworzą w miarę zgrabną całość. W I. części mamy możliwość zapoznać się ze swoimi bakteriami: poznajemy pokrótce kto i gdzie rezyduje, skąd i w jaki sposób się tam znalazł oraz jakie zadania ma do wykonania.

II. część zahacza o hipotezę higieny – koncepcję sugerującą, że mniejsza ekspozycja na bakterie i pasożyty podnosi podatność na choroby, tłumiąc naturalny rozwój układu odpornościowego; autorka porównuje społeczności krajów rozwijających się i populacji świata zachodniego. Dość obrazowo nakreślono problemy związane z nadużywaniem antybiotyków o szerokim spektrum działania – z jednej strony wzrost antybiotykooporności, z drugiej negatywny wpływ na populacje mikrobioty oraz komplikacje wynikające z coraz częstszym występowaniem zakażeń szpitalnych (w tym trudną do leczenia Clostridium difficile). Niemało miejsca poświęcone jest także tzw. dysbiozie, czyli zaburzeniom w składzie drobnoustrojów (termin ten robi obecnie nie mniejszą karierę).

Druga połowa książki (III. i IV. część) to już czysta praktyka, czyli spora dawka zaleceń, rad, przestróg i prawie 100 stron przepisów kulinarnych, głównie opierających się na „wyeliminowaniu z diety cukru rafinowanego, przetworzonych zbóż bogatych w gluten, produktów z modyfikowanej genetycznie kukurydzy oraz mleka i jego przetworów (dieta pegańska lub veleo „łącząca najlepsze aspekty weganizmu i paleo”).

Bakteriedobre czy złe?

Jako, że jestem fanką publikacji o wydźwięku naukowym (nie ze względu na nieomylność nauki, lecz raczej z powodu jej weryfikowalności), zabierając się do czytania poradnika o mikrobiomie miałam trochę obaw i podchodziłam do książki z rezerwą.

Po pobieżnym przejrzeniu i researchu o tym, kim jest ta szczęśliwa Pani z okładki, mój sceptycyzm wzrastał niczym paciorkowce na pożywce – głównie za sprawką rzucającego się w oczy specyficznie-amerykańskiego stylu i momentami nad wyraz entuzjastycznego sposobu przekazywania informacji, za którym osobiście nie przepadam.

Potem trafiłam na fragment, który pomógł mi zorientować się na czym właściwie bazuje Robynne Chutkan i który – wg mnie – jest kluczowy dla lepszego poznania intencji autorki:

Rozwiązania, które znajdziesz w książce, opierają się na próbach klinicznych przeprowadzonych w gronie naszych pacjentek ośrodka Digestive Center for Women, wynikach innych badań naukowych, artykułach specjalistycznych, próbach i błędach, danych anegdotycznych, świadectwach pacjentów o tym, co poskutkowało w ich przypadku, oraz na szczegółowych spostrzeżeniach zebranych przez mnie przez niemal dwie dekady opieki nad ludźmi cierpiącymi na różne zaburzenia bakteryjne – od poważnych schorzeń autoimmunologicznych, takich jak choroba Leśniewskiego-Crohna czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego, po skargi na gazy i wzdęcia. Czerpię również z moich własnych perypetii terapeutycznych, spowodowanych przez kłopoty zdrowotne.
Robynne Chutkan
Dobre bakterie

Nie da się ukryć, że Robynne Chutkan nie prowadzi ani nie współtworzy projektów badawczych dotyczących mikrobiomu człowieka. Robynne Chutkan jest lekarzem, praktykiem, osobą znaną amerykańskim widzom ze stacji i programów telewizyjnych takich jak The Dr Oz ShowThe Today ShowChannel 9; jest także autorką książek i artykułów (m.in. pisze dla The Washington Post, The Huffington Post, Self, Shape, Healthy, Yoga Journal, Ladies Home Journal, Fitness, Women’s Health), na swoim koncie ma również kilka fachowych publikacji z zakresu diagnostyki i chorób układu pokarmowego.

Czy to w jakiś sposób rzutuje na merytoryczny aspekt książki? I czy mogę oczekiwać więcej biorąc pod uwagę wykształcenie, doświadczenie i osobowość autorki oraz to, do jakiego czytelnika jest skierowana? Nie wiem. Z jednej strony mam ochotę temu przyklasnąć, zaś z drugiej zdaję sobie sprawę, że «więcej nauki» nie jest wcale uniwersalne czy bardziej preferowane w powszechnym odbiorze.

Być może moje obiekcje wynikają z negatywnego nastawienia do uproszczeń, które lubią skupiać się pod stereotypowym «Amerykańscy naukowcy odkryli, że…». A taką tendencję autorka momentami przejawia – z jednej strony zaznacza, że „jesteśmy dopiero w początkowym okresie badań”, aby w innym miejscu kategorycznie stwierdzić, że „wzrost zapadalności na choroby tj. astma, alergia, choroby autoimmunologiczne, cukrzyca, otyłość, nowotwory, zespół jelita drażliwego, stany lękowe, choroba wieńcowa serca jest nierozerwalnie związany ze zmasowanym atakiem na nasz mikrobiom”. Owszem, wykazano, że istnieje pewna zależność między stanem mikrobioty a występowaniem niektórych z przytoczonych tu schorzeń, jednak pomimo wielu badań dotyczących dysbiozy, nadal trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy jest ona przyczyną stanu zapalnego (np. w zespole jelita drażliwego), czy też jedynie wtórnym efektem zmian chorobowych. Jak się okazuje to nie tylko moje wrażenie. Jonathan Eisen, mikrobiolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis specjalizujący się w analizie genomów bakterii, krytykuje jeden z artykułów Chutkan za zbyt arbitralne argumentowanie wpływu antybiotyków na poziom libido (jak dotąd nie ma dowodów na to aby zmiany w mikrobiomie rzutowały na jakość popędu seksualnego, ani, że zażywanie pre- i probiotyków jest pomocne w niwelowaniu tych objawów).

Drugą kwestią jest absolutny brak odnośników. Dla jednych zbędny ciąg małych cyfr i literek, dla mnie wręcz przeciwnie.

W niedawno przeprowadzanym eksperymencie pewne białko bakteryjne zostało wstrzyknięte myszom zarażonym rotawirusem (chorobą biegunkową, na którą umiera co roku pół miliona dzieci na świecie), przez co skutecznie powstrzymano infekcję. To samo białko bakteryjne okazało się pożyteczne w walce z innymi wirusami (w tym grypy), ukazując, jak ważną rolę odgrywają bakterie w zabezpieczaniu przed infekcjami wirusowymi.
Robynne Chutkan
Dobre bakterie

Fragmenty takie jak ten aż proszą się o namiary na źródłowe wyniki. Tak, wiem to nie jest podręcznik akademicki ani książka naukowa, jednakowoż bardzo ułatwiło by to dalsze poszukiwania.

Dlaczego w ogóle zwracam na to uwagę?

Ponieważ nie da się ukryć, że mikrobiom jest aktualnie tym, czym kilka lat temu była epigenetyka – jest go pełno, jest modny a odkrycia obiecujące. Po części też zgadzam się z Williamem Hanage, że w całej swojej mikrobiomowej spektakularności, nauka w tym temacie potrzebuje też zdrowej dawki sceptycyzmu, którego brak przerzuca nas z jednego krańca (bakterie powodują choroby, więc złe) na drugi (bakterie są niezbędne dla zdrowia, więc dobre). De facto – bakterie nie są ani «złe» ani «dobre». Postęp technologiczny, który pozwolił naukowcom skatalogować białka, zsekwencjonować geny i lepiej poznać mikrobiotę człowieka, doprowadził do fali powiązań między biochemią organizmu a stanem zdrowia. A jednak, większość początkowych korelacji nie znalazła tak silnego potwierdzenia lub okazała się bardziej skomplikowana, niż pierwotnie sądzono.

Liczba artykułów naukowych oraz zgłoszeń patentowych na temat mikrobiomu na przestrzeni 10 lat (2002-2012). Źródło: nature.com

Owszem, zaburzenia naszej flory pomagają nam zrozumieć patogenezę wielu chorób, jednak rzadko stanowią jednoznaczny czynnik etiologiczny. W tej kwestii (i ogólnie w nauce) istotne znaczenie odgrywa powtarzalność wyników, a na te z kolei potrzeba czasu i jeszcze raz czasu; warto też pamiętać, że wyniki badań na zwierzętach zawsze wymagają weryfikacji czyli przeprowadzenia badań klinicznych (to, co wykryto u myszy niekoniecznie będzie miało odzwierciedlenie w ciele człowieka), a to co opublikowano dziś – jutro może być nieaktualne (lub odwrotnie, stare zapomniane koncepcje wracają do łask).

Aby nie było wątpliwości: jak najbardziej zgadzam się z tym, że mikrobiom jest ważnym czynnikiem wpływającym na naszą kondycję – w sumie, z tego powodu powstała też ta strona. Uważam również, że powinniśmy skierować naszą uwagę na wspieranie takich działań, które pozwolą nam jak najlepiej poznać, zrozumieć i wspomagać mechanizmy rządzące układem człowiek-mikrobiom (i tutaj sprawa z antybiotykami jest paląca). Ale jednocześnie jestem zwolenniczką zasady «dwa kroki w przód i jeden w tył» – zamiast rzucać się w wir zachwytu nad lepszym bo nowym, sprawdzajmy i konfrontujmy cudowne nowe z tym co już znamy i miejmy na uwadze, że mikrobiomowe newsy potrafią być tak samo niestabilne jak nasz osobisty mikrobiom.

Podsumowując, osobiście książka mnie nie zachwyciła jakoś szczególnie (ale też nie zniechęciła), być może z tego względu, że temat śledzę od dłuższego już czasu z różnych stron. Myślę, że może być ona dobrym wstępem dla osoby nie zaznajomionej z tematem i/lub chcącej po prostu zmienić swój tryb życia na bardziej zdrowy, ale nie mającej pojęcia jak się do tego zabrać. Na uwagę zasługuje rozdział poświęcony probiotykom i transplantacji kału – w moim odczuciu najlepiej napisane fragmenty w książce. Wiedza o tym, że probiotyk nie jest remedium na wszystkie dolegliwości, że ma swoje wskazania (określone szczepy są skuteczne na określone dolegliwości), ograniczenia i może wiązać się z ryzykiem, jest u nas nadal mało popularna (rynek suplementów kwitnie w najlepsze). Podobnie sprawa ma się z procedurą o niewdzięcznym określeniu «przeszczep kupy», która nadal wywołuje skrajne emocje – od obrzydzenia do pożądania (chętnych na tego typu zabiegi przybywa, nawet jeśli oficjalnie nie kwalifikują się oni jako biorcy), a którą Chutkan zręcznie oswaja.

Jeśli zastanawiacie się, czy to pozycja dla Was to możecie rzucić okiem na poniższe wystąpienie Robynne, które stanowi kwintesencje wątków poruszanych w książce oraz pozwala trochę bliżej poznać autorkę.

Robynne Chutkan

Robynne Chutkan jest gastroenterologiem, ukończyła studia pierwszego stopnia na Uniwersytecie Yale, dyplom lekarza odebrała na Columbia College of Physicians and Surgeons w Nowym Jorku, gdzie odbyła również staż z chorób wewnętrznych i pełniła funkcję głównego rezydenta. Specjalizowała się w zakresie gastroenterologii w Mount Sinai Hospital. Obecnie pracuje jako Assistant Professor of Gastroenterology na Georgetown University oraz prowadzi ośrodek gastroenterologiczny The Digestive Center for Women.

Dodaj komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

error: Content is protected !!